Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty:Co jest teraz priorytetem dla pana jako właściciela klubu?
Cezary Kulesza, właściciel Jagiellonii: Solidarność nas wszystkich: od akcjonariuszy, przez zawodników, po wszystkich pracowników i kibiców. To czas wielkich wyzwań, teraz wszyscy musimy być odpowiedzialni i stosować się do nałożonych przez polski rząd ograniczeń, byśmy jak najszybciej mogli wrócić do normalnego życia. Nie wiemy, ile nam to zajmie, ale kiedy będziemy mogli już spotkać się na meczu ligowym, będziemy funkcjonować w innych warunkach. Wszyscy wspólnie musimy wychodzić z kryzysu.
Priorytetem jest dla mnie utrzymanie klubu. Żebyśmy mogli wyjść z tej sytuacji, potrzebuję wsparcia przede wszystkim zawodników. Koszty ich wynagrodzeń to około 60 procent kosztów klubu. Najważniejsze by oni zrozumieli, że jeśli dziś nie zejdą z umów, to za kilka miesięcy nie będą mieli pracy. Oni to muszą zrozumieć, zacisnąć pasa, współpracować. Ile powinni zejść? Liczy się każdy procent. Rozmawiałem na ten temat z kapitanem drużyny, Tarasem Romańczukiem. Teraz czekam na odpowiedź. Minęło kilka dni, zawodnicy wciąż się nie odezwali.
Rada nadzorcza Ekstraklasy SA, na wniosek wszystkich klubów, podjęła uchwałę o zasadach ograniczania wynagrodzenia zawodników w związku z nadzwyczajnymi okolicznościami w kraju spowodowanymi przez pandemię wirusa SARS-CoV-2.
Wskutek wprowadzonych w Polsce ograniczeń kluby nie mogą prowadzić zorganizowanych treningów i rozgrywać meczów. W rezultacie, świadczenie usług profesjonalnych przez zawodników na rzecz klubów w dotychczasowym kształcie zostało znacząco ograniczone, a kluby nie osiągają zaplanowanych przychodów. Przyjęta uchwała ma na celu minimalizowanie negatywnych wpływów pandemii na sytuację finansową klubów, a zwłaszcza uchronienie ich przed bankructwem, zachowanie miejsc pracy i ochronę wynagrodzeń, a także zapewnienie integralności rozgrywek.
Uchwała rady nadzorczej Ekstraklasy reguluje, że kluby są uprawione do obniżenia wynagrodzenia piłkarzy o 50%, jednak do kwot nie niższych niż 10 tys. zł brutto w przypadku umów o pracę lub umów cywilnoprawnych dla zawodników nieprowadzących działalności gospodarczej oraz do 10 tys. zł netto dla piłkarzy rozliczających się z klubami na podstawie faktury VAT. Obniżki wynagrodzeń piłkarzy mają obowiązywać od 14 marca br. do minimum pierwszego meczu ligowego w Ekstraklasie rozgrywanego jako impreza masowa z udziałem publiczności, jednak nie krócej niż do zakończenia sezonu rozgrywkowego 2019/2020 lub do dnia 30 czerwca 2020 r. – zależnie od tego, które z tych zdarzeń nastąpi później.
Na bazie uchwały rady nadzorczej zarząd Ekstraklasy zwróci się do zarządu PZPN o przyjęcie stosownych regulacji w Federacji w tym zakresie, obejmujących także zasady wyłączające możliwości rozwiązania kontraktów przez zawodników wskutek obniżek wynagrodzeń dokonanych na bazie uchwalonych zasad. Ta pomoc ze strony Związku jest obecnie traktowana przez kluby jako priorytetowa, gdyż zapewnia wsparcie w bieżącym sezonie i daje szanse na przetrwanie tego trudnego okresu.
Zbigniew Boniek mówił dzisiaj u nas o jednym z wypłacalnych klubów, który zgłosił się do piłkarzy z prośbą o ograniczenie zarobków, ale ci… nie chcieli podejmować tematu. No, więc ten klub – i pewnie inne – mają jeden z problemów z głowy.
Czy PZPN zamierza wypracować odgórne założenia, o ile kluby powinny procentowo „zejść” z kontraktów? Zalecenia w związku z tym, jak piłkarze powinni się ustosunkować do całej sytuacji? Czy pozostawiacie to wyłącznie w gestii klubów, by dogadali się ze swoimi pracownikami?
Zbigniew Boniek — Tworzenie na siłę specuchwały, która pozwoliłaby klubom obniżać wypłaty zawodnikom jest nie na miejscu. My nie możemy podejmować uchwał oderwanych od rzeczywistości. Każdy klub ma dziś prawo obniżyć pensje swoim piłkarzom, bo w 99% piłkarze mają umowy cywilnoprawne. Każdy, kto jest na umowie cywilnoprawnej, jeżeli nie świadczy usług, to może mieć i obniżoną pensję, i przede wszystkim mieć rozwiązany kontrakt. Nie chcemy do tego dojść. Sytuacja jest zagmatwana. Ja się przede wszystkim zastanawiam, dlaczego klubom tak bardzo zależy na tej ustawie. Jakbym był piłkarzem, gdybym do dnia dzisiejszego dostał od klubu wszystkie pieniądze i klub zwrócił się do mnie, że musi mi na trzy miesiące obniżyć wypłatę o 50%, bo chce przetrwać, bo chce zapłacić pani, która mi pierze majtki po treningu, facetowi, który kosi trawę, to bym był pierwszym, który powie: „tak”. Nie do końca rozumiem kluby, które boją się twarzą w twarz stanąć z piłkarzami. Większość klubów ma takie zaległości, że piłkarze im nie uwierzą, że redukcja wynagrodzeń spowoduje egzekucję tych wynagrodzeń. Natomiast z drugiej strony jeśli to prawda, że jeden klub, który płacił piłkarzom wszystkie pieniądze od A do Z, zwrócił się do nich, że chce im na trzy miesiące obniżyć pensje, a oni odpowiedzieli, że ich ten problem nie interesuje… Że to ich kontrakty i muszą być w stu procentach wypłacone…
Jest to zlepek paru artykułów z weszlo.com, niestety mi to najbardziej pasuje do Jagiellonii.